Kiedy stałem się mężczyzną



Kiedy stałem się mężczyzną? 
Rodzice mówili „pójdziesz do wojska, tam zrobią z ciebie mężczyznę”! Na tamten moment, kiedy byłem już po odbyciu służby wojskowej myślałem, że stałem się mężczyzną. Jednostka liniowa zmienia człowieka, zmieniła i mnie. Stałem się zaradny, nauczyłem się radzić sobie w każdej sytuacji. Zawsze osiągałem cel, nawet po trupach. Nie znosiłem porażek.
Tak upływały lata, małżeństwo z ukochaną kobietą, dzieci, budowa domu. Żyłem zgodnie z duchem tego świata, i wydawało się że sięgam po wszystko co najlepsze, chwilowe przyjemności, ale byłem coraz bardziej sfrustrowany. Problemy z dziećmi, rozpadające się małżeństwo, trudności finansowe, nieradzenie sobie z gniewem i nadużywanie alkoholu, oraz postępujący egoizm. Odskocznią był sport i spotkania z kumplami. Nie byłem szczęśliwy i nie widziałem sensu życia. Chciałem, żeby życie było łatwe i przyjemne, a stawało się coraz trudniejsze, piętrzyły się problemy i czułem, że idę równią pochyłą w dół. Szarpałem się z życiem. Docierało do mnie jak jestem niedojrzały. Nie byłem ojcem, bo nie rozumiałem co to znaczy. Nie byłem mężem. Żyłem dla siebie.
Wtedy w moim życiu pojawił się Bóg. Zmiana nie była natychmiastowa, ale rozpoczął się proces przemiany, przewartościowania właściwie wszystkiego w moim życiu i myśleniu.
Oddałem swoje życie Jezusowi i wszystko zaczęło się powoli zmieniać. Zacząłem się modlić i poznawałem naukę Chrystusa. Zmieniałem się i zaczęło dostrzegać to moje otoczenie. Nie jest łatwo porzucić życie jakie oferuje świat. Nadal spotykałem się kolegami, ale zamiast wypijać morze mocnego alkoholu, piłem dwa piwa i czułem się z tym dobrze. Nadal jednak nie potrafiłem szczerze powiedzieć co spowodowało moją przemianę. Nie ujawniałem się z moją wiarą. Przełomem był moment, kiedy przypadkowo usłyszałem co o mnie mówią koledzy w pracy. To była chwila, w której przestałem się bać, że mam coś do stracenia. Od tamtej pory nie wstydziłem się mówić o Jezusie i o moim nawracaniu. Zrozumiałem co jest sensem życia. Bóg powołał mnie do małżeństwa i ojcostwa.
Nadal nie jest to dla mnie łatwe, ale każdego dnia walczę o moje małżeństwo, aby być lepszym mężem i ojcem. W prozie codziennego życia bywa to trudne i zdarzają się upadki. Ale nie przestaję walczyć! To właśnie czyni mnie mężczyzną. Jezus powiedział „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje” (Łk 9, 23).
Poszedłem więc za Nim, za ideałem męstwa i wiem, że nie zejdę z tej drogi, a nie jest to droga dla chłopców.
Staram się żyć tak, aby kiedy nadejdzie czas, powtórzyć za św. Pawłem: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem" (2Tm 4, 7).

(Rafał)





Komentarze