Śmierć starego człowieka





"Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity" J 12, 24


Rafał:  Wraz ze wzrostem wiary oboje dojrzewaliśmy do małżeństwa. Dostałem od Boga tak wiele dobrych rzeczy, że byłbym idiotą, gdybym Mu nie zaufał. A On uczy mnie jak być mężem i ojcem i jak kochać. Przekonałem się, że nie ma innej drogi w małżeństwie jak ewangeliczne codzienne umieranie. Rezygnacja z siebie. To paradoks, bo wówczas otrzymuje się z nawiązką. Nie jestem z natury skłonny do poświęcenia, ale jako chrześcijanin każdego dnia od nowa stawiam czoła własnemu egoizmowi. Uśmiech mojej żony jest najlepszą nagrodą. 

Nie chodzi o męczennictwo. Kompromis jest sztuką, której trzeba się nauczyć. W naszym nowym małżeństwie osiągnęliśmy etap, na którym kompromis nie oznacza straty żadnej ze stron. Strata staje się zyskiem. Jest to możliwe!
W naszym przypadku nie udałoby nam się trwać w takiej relacji bez zanurzenia naszego życia w Bogu. To przede wszystkim osobista relacja każdego z nas z Nim kształtuje nasze postawy wobec drugiej osoby. Sakramenty, czytanie Słowa Bożego i modlitwa pomagają dzień po dniu utrzymywać kurs. Kiedy dopada zniechęcenie, zmęczenie, wspólna modlitwa małżeńska odświeża siły.


Ks. Pawlukiewicz "Życie małżeńskie to poligon":




Komentarze