Czy da się skleić to co potłuczone?



Nasze małżeństwo było w rozsypce. Mieliśmy dwoje dzieci i byliśmy obcymi sobie osobami. Osiągnęliśmy dno. Nie było widać nadziei, że cokolwiek się może zmienić.

Karolina: Byłam właściwie w depresji. Czułam się nieszczęśliwa. Czułam się martwa w tym życiu obok siebie, zamiast razem. W tym ciężkim czasie moje dwie wierzące przyjaciółki podarowały mi prezent na urodziny. Książkę Stormie Omartian "Moc modlitwy żony". Wieczorem wzięłam książkę do ręki i... po przeczytaniu pierwszego rozdziału miałam ochotę rzucić nią o ścianę. Cały pierwszy rozdział mówi bowiem o tym, że zmiany należy zacząć od siebie. Kończy się słowami: "Boże, daj mojemu mężowi nową żonę, i niech będę nią ja". Poczułam bunt. Bez przesady! To on jest draniem, a ja mam się płaszczyć? Niedoczekanie.
Mimo to, kolejnego wieczora znowu sięgnęłam po książkę. Stopniowo zaczęłam się modlić za swojego męża, początkowo wspierając się modlitwami z książki, a z czasem modlitwa za niego i za nasze małżeństwo weszła w moją codzienność na najróżniejsze sposoby. Bardzo często zachodziłam na chwilę do mijanej kaplicy adoracji, i tam wylewałam serce przed Jezusem. Prosiłam o wstawiennictwo Jego Matkę, myśląc że mnie rozumie, jako kobieta i żona. Któregoś dnia usłyszałam o Nowennie Pompejańskiej. Zdecydowałam się ją odmówić w intencji nawrócenia mojego męża. Nowenna sprawiła że odkryłam Różaniec i pokochałam tą modlitwę. 
Ta intensywna, codzienna modlitwa za małżeństwo zaczęła owocować... we mnie. Coś się we mnie zmieniało. Początkowo nieśmiało, ostrożnie, jednak znajdowałam w sobie siły i chęć, by każdego dnia od nowa wyciągać rękę i próbować stopić lodowy mur między nami. Każde Słowo z Pisma, które w tym czasie czytałam, motywowało mnie do przebaczenia. Kochania pomimo wszystko. Często przez zaciśnięte zęby... Pomału zaczynałam pojmować różnicę między tym, co dotąd nazywałam miłością, a miłością ewangeliczną. 
Z biegiem czasu zauważałam, że coś jakby zaczyna drgać w naszych relacjach.  Równocześnie Rafał coraz częściej pytał mnie o moją wiarę. Choć nadal większość kwestionował, to jednak pytał i próbował zrozumieć dlaczego w to wierzę. Widziałam jaka przepaść dzieli wciąż nasze wartości. Bolało mnie to. Mimo to stopniowo coś się zmieniało. Rafał zaczął szukać. W moim sercu pojawiła się nadzieja.
Jeszcze nie wiedziałam, że czeka nas ostateczna bitwa.

Komentarze